Krasnolud wysłuchał słów człowieka i musiał, przyznać, że przedsięwzięcie będzie wiele kosztować! A, brodacz znał się na pieniądzach, ale jeszcze więcej czasu stracą na budowanie fortu, lecz czasu to wszyscy mają pod dostatkiem, nie? - To będzie kosztowne w ciul, ale bezpieczeństwo wyspy ważniejsze, jednakże nie mogę się doczekać efektu. Kiellon zrobił wielkie oczy, bo już sobie wyobrażał jak to będzie wspaniale wyglądać, ale następna wypowiedź Emericka, wybiła go z pantałyku, bo te myśli krążyły mu po głowie, ale oczywiście się nie wkopał ani nie sypnął słowem, odnośnie zasług, lecz żeby nie milczeć to coś tam wydukał. - Spokojnie, zawszę służę radą i w tym, że mogę pomóc królestwu na swój sposób, podsuwając parę pomysłów. Paladyn, przez moment poczuł się nieswojo, bo te słowa naprawdę były dziwne, jakby zwykły człowiek mógł czytać w myślach? Jednak miał to gdzieś skąd on wiedział grunt, że wspomni królowi, że rycerz mógł jakoś pomóc i się do tego fizycznie przyczynił. W każdym razie, powrócił temat wojny, ale paladyn skomentował to krótko. - Było minęło- wzruszył ramionami i rozpoczął, oglądać niebo i nawet nie spodziewał się, że tyle czasu zleciało podczas tak ważnych tematów, ale podczas interesujących rozmów zawsze on leci szybciej. Przysłowie stare jak świat, ale prawdziwe! Ta chwila pomyślunku była dość długa, ale z rozważań wytrąciły go słowa towarzysza i dzwony na posiłek. - Długo czekałem i się doczekałem. Chociaż tutaj pięknie, bo zachód słońca nawet w górach był zawsze miłym widokiem. Brodacz napawał się chwilę widokiem, pociągając kilka głębokich wdechów świeżego morskiego powietrza i zrobiło mu się przyjemnie, ale nie tak jak po wypiciu czegoś mocniejszego! W każdym bądź razie ruszył za Emerickiem, który obserwował czy zapuszkowany krasnolud ruszył za nim, ależ oczywiście, że to uczynił, lecz swoim tempem, bo ekwipunek trochę go spowalniał. Jednak brzęczenie zbroi było słyszalne, ale tak powinni wyglądać żołnierze bractwa okuci w najlepsze pancerze. Krasnolud po schodach dotarł do kambuza, gdzie wydawano posiłki dla całej załogi i załogantów na królewskim galeonie. Kiellon już po zapachu wiedział, że jest jajecznica na kiełbasie. Dobre jedzenie choć porcje małe jak dla wojaków, ale odebrał swój przydział, siadając obok towarzyszy i jak miał w zwyczaju, żarł jak opętany! Brudził swoją brodę, pyszczek a nawet zbroje, ale tak czuł się najlepiej móc w pełni pokazać kulturę krasnoludów a przynajmniej tę część, z której pochodził. Jednak z pełnymi ustami przemówił. - Teraz to bym się czegoś napił. Szefie masz coś na popite? Bo jedzenie prima sort- uniósł kciuk w górę dając, że jest zajebiście a jednocześnie dając odpocząć swojej jadaczce, bo tyle czasu gadał, że teraz zajął się jedynie, przeżuwaniem, oczekując innego tematu do rozmów choć dla niego było ciasno jak cholera w tej zbroi.