- Pasuje, psiamać. Lepsze to niż mieć numer zamiast imienia. Ale i tak miło, że królewski okręt nosi taką nazwę! A pozostałe?- spytała z ciekawości. - Wiesz, mi obojętne którą bramą wyjdę, byle strażnicy trzymali ode mnie swoje łapy z daleka. To raczej tobie zależy na wizerunku. Bo kiedyś może i byłeś szlachcicem, ale teraz to już prawdziwe panisko z ciebie, nie możesz ot tak się szlajać z byle więźniarką, obdartuską- przewróciła oczami. Skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła się na pięcie. Zainteresowana jednak jego stwierdzeniem o "przerwie od królowania", odwróciła głowę w jego stronę. Wciąż jednak była rozeźlona.
- Phi!- prychnęła. - Liczysz na zaproszenie na herbatkę? Co to, to nie. Oni wiedzą, że martwa nie spłacę długu, z drugiej strony, jeśli puszczą mnie wolno nie mają pewności, że kiedykolwiek wrócę i spłacę należność. Dlatego wierz lub nie, oni ciągle patrzą. Wiedzą gdzie jestem, co robię i z kim. Nawet teraz, ha! No dobra, teraz przesadzam, ale wystarczy, że ktoś mnie dojrzy na mieście, doniesie komu trzeba i już będę mieć na karku kilku mięśniaków. Dlatego chciałam ruszyć do lasu, przeczekać trochę, może wpaść na ślad Fridy, a później jakoś oddać im grzywny i mieć spokojną głowę. A później znów zacząć żyć na własny rachunek, kraść gdy jestem głodna, kraść tylko dla siebie, nie mieszać się i nie być zachłanną- wyjaśniała pospiesznie, wyraźnie była rozemocjonowana. Wzięła głęboki wdech. - Draaaaguś, ja wiem jak stąd wyjść i bez twojej pomocy. Wiem jednak, żeś jest groźny wampirek no i potrzebuję niejako twojej protekcji, by strażnicy się nie czepiali, ot co. To prowadź, do mniej uczęszczanej bramy... Choć mi to jedno i to samo... Byle wyleźć z tego przeokropnego pałacu!