Zakładnik złapał oddech po długiej przemowie.
- No więc, proszę ja ciebie, zwą mnie Ryzz. Jestem tutaj dość znany. Wiem co w porcie piszczy. I nie tylko. Mówią, że ściany mają uszy. Nieprawda, ściany mają usta. A ja jestem tym, który umie słuchać. Rozmawiać też umiem, a co. Znasz takie powiedzenie gadać jak do ściany? He, he. No więc, proszę ja ciebie, siedzę sobie spokojnie w barze, wymieniam informacje, stosuje różne sztuczki, żeby mi kolejne piwo postawili. A tu przychodzi jakiś wielkolud i klepie mnie w ramie. Myślałem, że mnie wbije w stołek tym swoim klepnięciem. Słowo daje, on w drzwi od tawerny wchodził bokiem. No i stawia mi piwo, jedno, drugie. Gadka się wywiązuje, ja gadam, on słucha i stawia kolejne piwa. No to ja już lekko podchmielony muszę do kibla. A on mnie zatrzymuje. Mówi, że chce się coś spytać na osobności. No to pierwsza moja myśl, żegnaj ciasny odbycie. Ale wiesz, pijany byłem to różne głupoty się łba trzymały. No to wychodzimy. A raczej on mnie wyprowadza. Ja lekko zaniepokojony, on prowadzi za karczmę i mówi mi, że nie ma się czego bać. ÂŻe chce się tylko czegoś dowiedzieć. No to pytam w czym rzecz, tylko szybko, bo lać mi się chce. No to on, proszę ja ciebie, wyjeżdża mi z pytaniem o dobrego znajomego. A to był nie byle jaki znajomy. Można powiedzieć, że znajomy po fachu. No to ja sobie myślę, przypominam sobie, że ten mnie wcześniej uprzedził, że mogą go szukać i musi się ukryć. No to kumpla nie wydam to mówię nie wiem. I tamten rozkłada łapy, spod pazuchy wielki miecz wystaje i pyta, czy wie kim on jest. No to ja otrzeźwiałem ze strachu i mówię mu, że od Zueshczyka. No to ja sobie myślę, Hillman, w coś ty się chłopie wpakował. No, proszę ja ciebie, ja mu mówię, że nie wiem. ÂŻe dawno chłopa nie widziałem. On powiedział, że na pewno wiem i mnie zdzielił przez łeb. No i obudziłem się tutaj, związany. I był ten krasnolud. A ja, od tamtej pory nie byłem się wylać. To go proszę, błagam, ostrzegam, żeby mnie na chwilę wypuścił. Ten tylko beknął i wsadził mi szmatkę w usta. Powiedział, że przegrał w karty i musi się mną zajmować, dopóki reszta nie przyjdzie. I, żebym sobie do tego czasu wszystko przypomniał. O zgrozo, myślałem, że tu zginę. Tym bardziej, że tamten tylko chla i łazi na fajkę. A ja tu głodny i spragniony siedzę. No, raz mi dał jakieś skwaśniałe gówno i wody do popitki. Powiedziałem, że tego nie chcę, to on sam to wszystko wpierdolił. Wyobrażasz sobie, jak można takie coś żreć? No, ale to krasnolud. W każdym razie, wygrzebał gdzieś trochę chleba i solonego mięsa. Bogowie, to było jeszcze gorsze. I mnie tak poił i karmił przez nie wiem ile. I wtedy wchodzisz ty, cały na biało.
//Kołczan możesz uzupełnić. A sztylet:
Nazwa broni: sztylet wojownika
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,65kg srebra o zasięgu o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony.