Wiking akurat ziewnął, gdy zajechali na dawne pole bitwy. Dość duża liczba różnego rodzaju stworzeń pożywiało się demonicznymi truchłami, niektórzy zaś zaczęli eksterminacje. Nim się obejrzał, zębaczy nie było. Wielka to była szkoda, ale trza było brać, póki było.
Torstein załadował kuszę. Klęknął na zaśnieżonej ziemi, jednym kolanem i oparł kuszę kolbą o ramię. Obrał na cel wilka, który zbudził się z posiłku. Bełt poszybował, pofrunął niczym ptak, dzięki lotkom. W końcu zatopił się w szyi wilka, jak włócznia Rashera. Kończąc życie zwierza.
Na tym wiking nie zaprzestał. Dobył swego niezawodnego miecza w prawice oraz topora w lewicę. Pobiegł ku grupie wilków, spośród których, jednego już ustrzelił.
Gdy był już w odległości stosownej dla jednego z wilków, pies wybiegł i skoczył na najemnika. Torstein uskoczył w bok i dopadł szybko wilka, z całej siły rąbiąc toporem w jego grzbiet. Bestia zdechła od razu. Nie było jednak czasu by wyciągnąć topór z truchła.
Torstein wykonał piruet i ciał po szyi kolejnego wilka, który się zbliżał. Następny już się zbliżał. Skoczył, na swoje nieszczęście, wiking uskoczył. Dopadł wilka, kopiąc go w brzuch. Kop powalił bestię z nóg, miecz wbił się w jej płuca.
Wiking podszedł do truchła w którym tkwił jego topór i wyjął go, by schować przy pasie. Dobył puklerza i udał się ku grupie ścierwojadów.
11x ścierwojad
4x wilk