-Nie pójdziesz sam, będą z tobą. Wierz, lub nie, ale mogę się przydać. Pod ziemią dobrze mieć ze sobą kogoś, kto widzi po ciemku. Swoją drogą, jeśli to rzeczywiście tarlessty, to bardzo będzie mi zależeć na ich skórze. Pozostałe trofea należą do ciebie. Od razu możemy pomówić o twoim wynagrodzeniu, chyba że wolisz porozmawiać o tym jak już będzie po wszystkim.
Mówiła dalej obserwując zmieniający się krajobraz. Szlak, którym jechali, wprowadził ich właśnie do lasu. Wiatr przestał zatem dokuczać, bo drzewa zapewniały całkiem porządną ochronę. Temperatura wahała się gdzieś w granicach zera stopni, więc ork mógł ją znieść nie martwiąc się szczególnie o brak ciepłych ubrać. Sam trakt wydawał się być kompletnie opustoszały. Od kiedy podróżni stracili z oczu stolice nie zobaczyli na trasie żadnej żywej duszy, jeśli nie liczyć watahy zabiedzonych dzikich psów. Chociaż głodne, zwierzęta nie były wystarczająco zdesperowane by rzucić się na ich bryczkę. Lepiej dla nich. Kraj powoli podnosił się po wojnie, jednak dla wielu jego mieszkańców, nie tylko zwierząt, ten Hemis miał być wyjątkowo ciężki. Wszak sporo rodzin pozostało bez dachu nad głową i mogą nie zdążyć z zorganizowaniem sobie ciepłego miejsca do przezimowania. Już wkrótce mróz miał chwycić w swoje objęcia całą wyspę. Najciężej było jednak zawsze na północy, to znaczy tam dokąd właśnie zmierzała dwójka towarzyszy połączonych przez interesy.