Torstein jeszcze raz rozejrzał się po ruinach. Chociaż trupy zostały sprzątnięte... w miarę. Nie cuchnęło dzięki temu. Aż trudno było mu sobie wyobrazić, iż było to kiedyś tak znamienite, wolne, bogate, wielkie, piękne miasto. Teraz? Teraz było cieniem własnego siebie, trzeba było temu zaradzić, nawet jeśli miałoby to zaszkodzić jakkolwiek koronie. Torstein czuł to, dlatego też tutaj był.
-Myślę, że gdy pokarzecie, to, że się podnieśliście z kolan, ustanowicie władze, wznowicie handel bronią palną, Król może pozwolić się wam uniezależnić.- powiedział wiking.
Weszli na starówke, albo raczej jej resztki i ruiny. Aż żal serce ściskał. Szkoda było na to patrzeć. Niestety zło ma to do siebie, że przyciąga, toteż wiking nie mógł oderwać oczu od ruin starówki. Teraz, przypomniał sobie, że idą ku dawnej bramie miasta.
-Tak z czystej ciekawości: ile krasnoludów tu żyło, przed wiadomo czym?- zapytał.