Trzeba zaznaczyć, że anielica rzadko bywała w lesie. Ostatnio prawie wcale. Wszystko z powodu skrzydeł, które po takiej wycieczce pełne były gałązek, zeschniętych liści, a nawet pająków, które spadły z drzew. Wyczyścić to później trudno, dlatego Eve już dawno nie gościła w takim miejscu jak to, na dodatek naładowane jakoś magicznie. To nie był byle las, to były knieje, esencja natury i sił przyrody, dom dla ludzi lasu. Byle sosnowy zagajnik mógł się schować... W porównaniu do majestatycznych drzew, strumyków z krystaliczną, orzeźwiającą wodą.
Antarii przyglądała się bacznie poczynaniom Lithana. Pierwiastek życia zafascynował ją w pewien sposób, rzadko bowiem miała do czynienia z magicznymi artefaktami czy przedmiotami.
Anielica czuła się tu nieco obco, czuła, że nie należy do tego świata, gdzie rządzą druidzi, elfy kapłani i sama Ventepii. Jej miejsce było o wiele, wiele wyżej, ponad koronami starych, majestatycznych drzew.
Kobieta podążała za wszystkimi, tuż obok Draga. Spoglądała między gęste listowie, później dokładnie obejrzała też bramę. Była ciekawa jak ten cały leśny lud wygląda... Dlatego też wyczekiwała na spotkanie...
Po jakimś czasie zza liści paproci wyłonił się obraz zaniedbanego, kamiennego miasta. Evening miała nadzieję zastać tu coś w rodzaju wioski tętniącej życiem, z miejscami kultu dla elfów i innych leśnych istot, tymczasem niewiele tutaj się działo. Budynki zdawały się być opuszczone, zbudowane raz, bez calu, później nieużywane. Zarośnięte, według Eve, jakimś chwastami, nie poddane pielęgnacji, oddane pod władanie matce naturze.
Dopiero chwilę potem ich oczom ukazały się istoty, o których Evening nawet się nie śniło. Owszem, znała bajki i klechdy o magicznych, leśnych stworzeniach. Nigdy jednak nie uwierzyłaby w to, że przyjdzie jej je spotkać na swojej drodze. Tymczasem stare ludy i istoty, które dotychczas istniały tylko na kartach ksiąg, żyją sobie tutaj, pod opieką Ventepii, w zupełnej harmonii z naturą i światem. Są jego częścią.
Podziwiała tą mnogość ras. Szczególnie przyjrzała się osobnikom, które wydały jej się w jakiś sposób wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju, o których w księgach nawet nie pisano, gdyż nikt nigdy ich nie widział. Dzisiaj to Evening jest ich gościem. I przychodzi wśród innych prosić o pomoc.