Brodacz po rozmowie dwóch strażników nareszcie mógł wejść do miasta od strony północnej. Krasnolud zrobił kilka kroków do przodu i całe miasto stanęło przed nim otworem! Miasto wydawało mu się znacznie większe niż to co widział na horyzoncie patrząc od strony wioski, ale coś mu się tutaj wydawało podejrzane a skoro jego krasnoludzki móżdżek to dostrzegł to każdy nowo przybyły też mógł zobaczyć na własne oczy jak ludzie i nieludzie szybko łazili, gdzieś słychać było krzyki, wrzaski gdzieniegdzie chodzili strażnicy sprawdzając czy wszystko jest w porządku, można było rzecz, że miasto tętni życiem, ale takim nienaturalnym. Na pierwszy rzut oka wyglądało to na szykowanie się do czegoś, czegoś poważniejszego jak na wojnę albo coś znacznie gorszego, a dopiero co krasnolud opuścił tereny ogarnięte wojną,co za czasy nastały! Jednak tymczasowo wstrzymał się od komentarzy, bo pewny nie był jedynie miał podejrzenia. Dlatego bez oporów szedł dalej rozglądając się i szukając knajpy "Szybki śledź" sama nazwa znaczyła, że podają wszystko szybko, ale Kiellon tak łażąc zgubił się i trafił na jakąś dzielnice biedoty, gdzie wszędzie pełno żebraków proszących o drobne na chleb do tego waliło jak z japy jakiegoś ogra i ogólnie był straszny syf, smród i ubóstwo oczywiście krasnolud nic im nie dał, bo miał węża w kieszeni choć rozumiał, że mają ochotę coś wypić sam z chęcią by to zrobił natomiast tego powrócił on na główną ulicę i zapytał przechodnia o karczmę.
- Przepraszam, ale czy mógłbyś wskazać mi drogę do karczmy "szybki śledź"?