- Chętny - odparł na pytanie o flaszce.
Spojrzał na krasnoluda... Kharim. Coś mu mówiło to imię, musiał jednak sobie pogrzebać w pamięci, by przypomnieć sobie szczegóły. Chwilę zajęło mu dopasowanie wszystkich szczegółów. Kratos, Kharim.. Wilki Północy. Cała ta sprawa przybrała wtedy nieoczekiwany obrót spraw.
- Powiadasz więc, że jesteś synem tego krasnoluda, Kharima? Dawien temu, niedługo po przybyciu do Valfden, babrałem w tej sprawie kilka dobrych miesięcy. Z tego co udało mi się wyciągnąć od... wspólnych znajomych, był przyjacielem pewnego maga. Kratos się chyba zwał. Szczwany lis z niego był. Narwany, głupi, lekkomyślny.. A jednak oddany i patriotyczny. Wiadome mi jest, że Twój ojciec zaplątany był w historię tego maga. Wierny przyjaciel, te rzeczy, rozumiesz jak jest. O samej śmierci Twojego ojca nie wiem zbyt wiele. Nie wgłębiałem się w to. Wiem jednak, że Kharim był poważnie wplątany w to, co swego czasu działo się z Kratosem, Aryą i ich synem, który teraz jako kilkuletnie dziecko siedzi gdzies pod barierą... - mruknął. - Kratos był członkiem zgrupowania, któremu przewodził mój.. powiedzmy, że odwieczny wróg. W tamtym czasie nie był to jeszcze nawet ktoś, o kim bym słyszał. Nicholas... Ty Szeklanie, rzecz jasna wiesz, o kim mówię, prawda? Ma bardzo dobre kontakty z tym chujem, Lewisem.. - ścisnął pięść aż do pobladnięcia pięści. - Kratos zginął pod Ekkerund, kilka dni przed tym, jak przybyłem na tą wyspę. W tamtej chwili zostawił wszystkich swoich przyjaciół i ciężarną dziewczynę na pastwę losu. Nie wiem, co działo się później i z Kharimem, jak i z resztą jego towarzystwa... Zamierzam jednak zbadać tą sprawę w przyszłości. Jeśli chcesz, możesz mi w tym pomóc.