Zmiana obstawy

[Torstein Lothbrok]

-Na Aw Drawar nie było lepszych od niego. Jego oświadczyny polegały na pokonaniu największych wojowników wyspy, by udowodnić mojej matce godność, bo cóż, uznała ze bycie jarlem to nie wszystko. Ale jeśli jarl zostanie pokonany w pojedynku to jego kat przejmuje władzę. Nie sądzę jednak by przegrał...
Nie mógł...

[Kazmir MacBrewmann]

- A ten pojedynek to musi być bardzo uczciwy?

[Torstein Lothbrok]

-Tak. Dostaje się po jednym mieczu, jednym toporze i dwie drewniane tarcze do zużycia, walczy się bez zbroi. Zero magii i alchemii.

[Kazmir MacBrewmann]

- A jak bym po prostu zastrzelił chuja z pistoetu? To co?

[Torstein Lothbrok]

-To by Cię ścięli, albo coś gorszego, Kaziu.

[Ashog "Stalowa furia"]

- Hahaha. Z drugiej strony, walka to walka. Ważne jest jak zabijemy przeciwnika? Ma być szybko i sprawnie, a nie fektownie.

[Torstein Lothbrok]

-Niby tak, ale w tym pojedynku chodzi o to by udowodnić przyszłym poddanym że jest sie godnym przewodzenia im.

[Kazmir MacBrewmann]

- A szybkie zabicie przeciwnika nim nie jest? No... dziwne ale co kraj to obyczaj.

[Torstein Lothbrok]

-Chodzi o honor. Czy zastrzelenie kogoś z toporem, jest honorowe? Nie mówię o walce normalnej, tylko pojedynku rzecz jasna.

[Kazmir MacBrewmann]

- Honor jest przereklamowany, co komu po honorze skoro jest chujowym politykiem? Czasy się zmieniają, dziś honor to relikt. Liczą sie piniondze jeno. Posmutniał.

[Torstein Lothbrok]

-Honor odróżnia wartych czegoś wojowników od pijawek którym zależy tylko na monetach, Kaziu.

[Kazmir MacBrewmann]

- Ale czasy prostych wojowników już minęły, opowiadałem o Kruczym Bractwie no nie?

[Torstein Lothbrok]

-Tak. K'efir- czego się tam spodziewacie?

[Ashog "Stalowa furia"]

- Chaosu, dostaliśmy z Kilianem zadanie ochrony osady K'efir, a konkretnie wampirzej rodziny. Niestety, w wyniku działań podejrzanego kapłana w okolicy zaczęło wrzeć. W końcu doszło do zamieszek i napaści dzikich wampirów na miasteczko, z pomocą Renfri - będącej tam zarządczynią - udało się nam wycofać z kotła i rzezi jaką zgotowali dzicy tamtejszej ludności. Nie wiem czy niedoszła macocha Melkiora żyje.

[Torstein Lothbrok]

-Szykuje się rzeź i rozpierdol.- odrzekł rozglądając się po drzewach.

[Ashog "Stalowa furia"]

- Raczej tak, osadę mogli zająć bandyci.

[Torstein Lothbrok]

-No to poślemy ich do grobu.- odrzekł.-W trybie przyśpieszonym.

[Ashog "Stalowa furia"]

Ork nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął. Tego jednak Torstein nie widział gdyż Ashog siedział i powoził. I tak jechali, trzy dni aż dotarli na skraj dżungli.

[Torstein Lothbrok]

-Dżungla jak u Kazia pod pachami.- rzucił.-Uda się wjechać w nią wozem?

[Kazmir MacBrewmann]

- Na jajach mam gęstsze, pokazać? Chwycił za rozporek - No jo, toć tu normalnie trakt leci. Przed Kefir so jakies osady, a sama mieścina leży nieopodal sporej polany.