Wampir odetchnął głębiej. Udawał, że nic nie zauważył.
- Dobrze tak wyjechać z miejskiego smrodu - powiedział, gdy minęli bramy. Oznaczało to jedno. Mniej świadków. Właściwie brak. Było to i dobrze i źle. Dobrze, bo nikt nie będzie przeszkadzał i osoby postronne nie będą narażone. ÂŹle, bo demon mógł zaatakować. Chociaż Drago podejrzewał, że ten będzie czekał na spotkanie z tymi wynajętymi Bękartami. Aby go wsparli. Tak, czy inaczej, trzeba było się go pozbyć jak najszybciej.
Odczekał jeszcze chwilę, coby oddalić się nieco od bram. Zaczął szykować uderzenie. Znów wsunął dłoń do woreczka z solą. Nabrał garść. Zaczął szykować zaklęcie, łącząc się z Krwawym Kryształem. Z jego fragmentem. Trzy... Zbliżył się nieco do Tyrra. Ot, niby przypadkiem. Dwa... Zaczął mentalnie składać zaklęcie. Jeden... Szybkim ruchem sypnął garścią soli prosto w twarzy Tyrra. Nie czekając aż opętany i jego niedźwiedź zareagują, krzyknął krótką inkantację.
- Izaar! - Uderzył zaklęciami Snu w umysł niedźwiedźa. Zwierzę mogło sprawiać problemy, a nie chciał go zabijać. Poza tym niedźwiedź ma spać w zimę, a nie. Wywinął się w siodle i kopnął demona w ciele Tyrra w twarz. Zaskoczył z konia i zaczął skupiać się, przygotowywać się aby przeprowadzić egzorcyzm. Liczył na to, że zaskoczenie, sól i kopniak dadzą mu tych kilka sekund.