- W takim razie ruszam natychmiast. Do zobaczenia.
Osgar pożegnawszy się z Gerinem skierował się od razu do wyjścia z siedziby Bractwa. Nie posiadał jeszcze niczego, co mógłby zabrać ze sobą, oprócz tego co już miał na sobie, więc nie było żadnej potrzeby zahaczania po drodze o jego celę, w której przyszło mu mieszkać. Tym razem przynajmniej nie czeka go żadne niebezpieczeństwo, jak już zauważył Gerin. Zamiast tego miał powalczyć dla uciechy ludzi, którzy przyjdą oglądać te walki. Walka z inteligentnymi istotami jest całkiem inna, od tych z bezmózgimi potworami. Może być trudniejsza, ale z reguły jest mniej chaotyczna. No i łatwiej jest odgadnąć ruchy kogoś kto myśli tak samo jak my, niż jakiegoś warczącego pomiotu. W związku z tym, Osgar był całkiem zadowolony z misji, którą sobie wybrał. Tymczasem doszedł już do bram tego potężnego obiektu. Miał przed sobą kilka kilometrów wędrówki. Nie przeciągając więc tego dłużej w czasie, ruszył do tego miasteczka. W końcu im szybciej tam dojdzie, tym więcej czasu będzie miał na zapoznanie się z regułami i przygotowanie do tego "turnieju".