A na twarzy Salazara zagościł serdeczny uśmiech. Lubił tortury, zawsze miał dużo czasu, zeby się wygadać i nie dać dojść ofierze do głosu. A jednak zawsze ofiary skrzętnie zdążyły odpowiadać na pytania, czy i tym razem tak będzie? Któż mógłby to wiedzieć.
- Zatem panie Gyrdr. - Zaczął rozmowę klękając przy lewej dłoni, uścisnął ją serdecznie, po cym puścił i chwycił za mały palec. - Jestem rad z tego spotkania tu w tej sali. - Skończył i przytrzymując dłoń drugą ręką, wyłamał palec na zewnętrzną stronę dłoni, i palec nienaturalnie wygiął się pod kątem prostym do dłoni. Musiał być chociaż jakiś krzyk.
- Wracając... Jesteś prezesem banku, to bardzo zaszczytna funkcja. - Powiedział łapiąc za kciuk od razu przytrzymując drugą swoją dłoń nadgarstek ofiary. - Jestem pewien, że robisz wszystko dla dobra tego kraju, tak jak i ja dzisiaj się staram. - Powiedział i kończąc to zdanie wyłamał kciuk przechylając go do ramienia. okrutny szczęk kości złamanie z przemieszczeniem i krwotok wewnętrzny murowane.
- Bo widzisz, byłem kiedyś podskarbim koronnym i też co nieco wiem o finansach... - Powiedział chwytając za serdeczny palec wyrywając z uścisku dłoni i przytrzymując ją swoją drugą, by móc ponownie wyłamać kolejny paluch. - I też wiem jakie to brzemię, ważne i trudne, pilnować by pieniądze nie rozchodziły się, by giełda nie szalała i wszystko było okej. - Powiedział wyłamując palec i przeginając go na zewnętrzną stronę.
Trzy palce niezdolne do ruchu bez nastawienia, upuszczenia krwi z miejsca wyłamań były niezdolne, trzy różne ogniska bólu generowały fakt, ze nie mógł ruszać tą dłonią, chociażby ze względu na ból, czy generowanie kolejnych strat na zdrowiu.
- Ale lubię swoją obecną pracę, sędziego i prywatnie zajmującego się, no nieoficjalnie i w zaciszu mojej własnej twierdzy, delikatnym sprawianiem tortur nielubianym osobom. - Powiedział podchodząc do nóg, nie stóp, nie nie, do nóg. Odwrócił się tyłem do twarzy swojego rozmówcy chwytając w miejscu łydki, zaś nogą stanął na udzie tuż za kolanem. Wyglądało to dosyć śmiesznie, ale niestety warunki niekorzystne zmuszają do wielu niekorzystnych ruchów. - Lubię wkładać wysiłek w to co robię, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? - Powiedział i z całej siły zaczął ciągnąć łydkę do siebie tym samym wyłamując kości piszczelowe z rzepki wraz z nią. Wysiłku włożonego było wiele, jednak w końcu chrząstki i kość rzepki ustąpiły, zaś kości łydki rozwierzgane zaczęły łagodniej poruszać się na zawiasie. ścięgna zerwane, zerwane mięśnie, zmiażdżona kość rzepki mi chrząstki w kolanie. Ból nieziemski. Całe Ekkerund będzie go słyszeć a miała być to taka kameralna impreza...
- Bo widzisz, wiem z doświadczenia, ze osoby które wiedzą i są świadome śmierci, nie lubią zdradzać tajemnic, mają wewnętrzne przekonanie, by zabrać tajemnice do grobu. Jednak, przy bliższych kontaktach zmieniają zdanie, by otrzymać nagrodę, skrócenie cierpienia. - Powiedział podchodząc do drugiej nogi i ponownie powtarzając manewr wyłamał dolną część nogi z zawiasu kolanowego deformując, łamiąc rzepkę, zrywając mięśnie podskórnie i niszcząc chrząstkę kolanową. - Bo widzisz, masz 5 okrutnych ran podskórnych i każda boli... teraz każdy może zagrać na każdym z 5 klawiszy szarpnąć strunę, która sprawi ci ból. Okrutna świadomość. Powiem ci, ze rany kostne i chrzęstne są gorsze od ciętych i postrzałowych, ból dłużej doskwiera i rzadko kiedy chcą być śmiertelne. Najczęściej nieleczone prowadzą do deformacji stałych. - Mówił z przejętą miną podchodząc do drugiej dłoni, ukląkł przy ramieniu i jedną dłonią chwytając za dłoń denata, drugą w okolicy stawu łokciowego, uderzył ramieniem o kolano wyłamując dłoń ze stawu, nadgarstka, tym samym dłoń bezwiednie zwisała. Salazar wstał i podszedł do wierzgającej się z bólu głowy.
- I widzisz, dochodzimy do apogeum naszej rozmowy, zadam ci teraz pytania, potem król i zakończy się twoje cierpienie tak? Ale dopiero po odpowiedzeniu na pytania. Opiszę ci poklei co zrobię, teraz wytnę ci chrząstkę nosową, potem sztyletem zranię ci prawe oko, które rozpłynie się, a potem lewe. pozostanie ci słuch i mowa, korzystaj z nich mądrze, bo cierpienia mogą trwać dłużej, mogę długo odcinać chrząstkę nosową, mogę długo zatapiać sztylet w twym oku i ranić kość oczodołu, naprawdę to najokrutniejsze co ciebie czeka...
- Zatem pierwsze pytanie: Ile pieniędzy wywiozłeś, dokąd i w jaki sposób? - Powiedział przykładając sztylet do kości nosowej czaszki Gyrdra, delikatnie wyczuł miejsce łączenia chrząstki wraz z kością nosową i czekał na odpowiedź.
//Jeżeli uzyskał:
Energicznym i sprawnym ruchem ostrza naciął skórę i przejeżdżając po kości nosowej rozcinał chrząstkę wraz ze skórą po bokach aż do końca, do nasady nosa zrywając z czaszki całą chrząstkę i nos, a krew zalała się obficie. był to szybki ruch, na dodatek zachowujący sprawność oddechową oprawianego ciała, gdyż krew sprawnie spływała po twarzy w dół, a otwory nosowe pozwalały na oddychanie.
//A jeżeli nie...
Powolnym ruchem naciął chrząstkę do połowy i drugą dłonią wykręcił chrząstkę do połowy odrywając chrząstkę częściowo i przekrzywiając na bok twarzy, aby otwory nosowe w czaszce były drożne. delikatnie ugniatał dłonią chrząstkę sprawiając ogromny ból, który błyskawicznie docierał do mózgu jako najkrótszą drogą sprawiania nieprzyjemności... No już musiał odpowiedzieć na pytanie, a jeżeli nie... weźmiemy metody kostne!
- Może król zechce zadać kolejne pytanie? Obiecałem 3 pytania...