Zabral krzemienie i kartke ktora obejrzal z obu stron. Wsadzil papier w kieszen i wrocil na korytarz, wyrwal jedno drewniane przeslo w barierce od schodow, podszedl do trupa i sciagnal z niego koszule, plaszcz, spodnie, cokolwiek, co bylo, owinal ta rzecz na koncu dlugiego drewnianego preta ktorego wyrwal i zawiazal. Wyjal z kieszeni swa manierke i obficie lal alkoholem na material. Schowal buteleczke, wzial krzemienie i ocierajac je o siebie podpalil prowizoryczna pochodnie. Z tym zrodlem swiatla w jednej rece i kusza w drugiej, ostroznie, po cichu kierowal sie po schodach do gory.