Częściowo potrzeba snu została zaspokojona. Nikt elfce nie przeszkadzał lub po prostu spała tak mocno, że tego nie zarejestrowała, jednak brakowało jej jeszcze godzinki odpoczynku, ale cóż poradzić. Skoro hrabia zaleca wymarsz, to Nessa nie może z tym dyskutować. Może jedynie jak najszybciej się przygotować, bo wampiry na pewno już są gotowe. Poleżała jeszcze chwilę, czując, że wstawanie będzie bardzo bolesne. Tyle czasu w siodle, a później twarda ziemia. Długoucha nie była z tych marudnych. Ostatnie kilka lat większość nocy spędzała w taki sposób, lecz nigdy nie przywykła do sytuacji, gdy najmiększą rzeczą jest jej własna dłoń podłożona pod głowę. Zgarnęła i złożyła swoje rzeczy, które następnie położyła przy siodle, upewniając się jeszcze, że Koń jest tam, gdzie powinien być. Jak widać był na tyle nijaki, że nawet nie planował ucieczki. Aż dziw, że na wampiry reagował taką obojętnością. Nie zastanawiając się jednak długo, Tinuviel ruszyła do strumienia. Po drodze przywitała się z każdą napotkaną osobą. Nawet ze nieznajomymi wampirami. Z rana nie są oni tacy straszni, a uprzejmość przede wszystkim.
Najpierw obmyła twarz. Z wiadomych przyczyn nie mogła zażywać beztroskiej kąpieli, ale już przywykła i opanowała do perfekcji mycie się, gdzie dookoła było sporo osób. Podczas tych banalnych czynności zastanawiała się nad dniem, który przywitał ją tak pięknymi promieniami słońca. Nie wiedziała, czego może się spodziewać. Czy chce od siebie odsunąć jak najbardziej wizytę w Ostoi, czy raczej mieć to jak najszybciej za sobą. Co się dzieje w Progach? Czy którekolwiek z jej znanych miejsc stoi, tak jak stało? Wycierając się już i idąc w stronę konia, by go osiodłać, zastanawiała się nad pytaniem, które Dragosani zadał Cadacusowi. Czy wampiry mają jakiś więźniów. A jeśli tak? Jeśli Nessa zobaczy jednak jakąś znajomą twarz?