Szybko zorientowałem się, że wydostanie się teraz z tego miejsca pozostając niezauważonym, ma nie tylko bardzo małe szanse powodzenia, ale jest również wyjątkowo ryzykowne. Jeśli zauważyliby mnie, zapewne nie zastanawialiby się, czy usłyszałem wystarczająco dużo, bym zasłużył na śmierć z ich ręki, a raczej natychmiast by mi ją zaserwowali. Przezorny, jak to mówią, zawsze ubezpieczony. Poza tym, nawet, jeśli udałoby mi się stąd wydostać, wróciłbym do Dentara bez grzybów, co wiązałoby się ze skazaniem na śmierć pewnego nierozważnego asystenta. Postanowiłem więc zagrać nieszkodliwego - a może nawet przydatnego - głupka.
- Witam Panów! - ruszyłem dziarskim krokiem w ich kierunku z sympatycznym uśmiechem na twarzy. - Zajrzałem do tej, z całą dla Panów sympatią, jaskini, w poszukiwaniu dziwnych, jaskrawych grzybków, które prawdopodobnie gdzieś tutaj rosną. - Uśmiech nie znikał mi z twarzy, pomimo, że czułem na skórze żądne krwi spojrzenia amatorów ciemnych jaskiń i mistycznych rytuałów. - Czy przypadkiem Panowie się na takie gdzieś tutaj nie natknęli?