- Panie z ziołami, kłamać to pan nie umiesz i kupca nie oszukasz, ale wścibskość proszę mi wybaczyć, wszyscy mamy swe sekrety.Na niebie jeszcze było widać poświatę niedawno zachodzącego słońca kiedy dojechaliście do bramy.
Jest ona wysoka mocno zbudowana. Godna nie jednego miasta. Owo miasto okazało się być niewielką wioską rozciągniętą wzdłuż rzeki zaledwie kilometr od lasu.
Przy bramie strażnicy od razu rozpoznali kupca i wpuścili go nawet nie zatrzymując.
Rzeka po środku wsi u wyjścia była dość brudna i śmierdząca. Za to ulice rekompensowały ten fakt. Czyste brukowane aleje, domy z muru pruskiego, duże targowisko, kaplice, kwatery straży, tory łucznicze i wiele innych elementów kultury widzianych w miastach. Szybko spostrzegłeś, że handel i transport skupiają się na rzece. Wte i z powrotem pływają łodzie i kajaki niosąc wszelkiego rodzaju towary.
Kupiec skierował wóz w kierunku targowiska.
- Jeśli chcesz to w pobliskiej karczmie za kilka groszy możesz przenocować. Rano jak byś chciał się o kąpać to radzę w górze rzeki. Tam woda jest krystalicznie czysta. Tylko jak tłok Ci przeszkadza to udaj się tam wczesnym rankiem bo inaczej będziesz się kąpał z całą wioską. Ja mam trochę towaru więc muszę przygotować stragan, żeby od jutra był otwarty. Przejechał jeszcze kawałek po czym zatrzymał się na środku targowiska.
- No to do jutra panie zielarzu.// Jest 22:00