Kurwa - można by pomyśleć, słysząc głos należący - jak słusznie zwrócił uwagę Mohamed - do burmistrza. Zaraz się zorientuje, że nie ma skrzyni. A jego jeszcze, kurwa, nie wyniósł nawet z ratusza.
- Kurwa, kurwa, kurwa - klął w myślach, schodząc po cichu z regału. Musiał odnaleźć wyjście. - Tu coś musi być, no po prostu musi!
Cały czas się skradając, zaczął przeszukiwać pomieszczenie. Niemożliwe, by nie było stąd drugiej drogi wyjścia. Coś w końcu musieli tu wybudować. Jako wyjście ewakuacyjne.
Sprawdzał wszystko.
Regały, stolik, potencjalne dziurki w podłogach...