Niziołek dzielnie zamiatając zebrał dość pokaźną ilość piachu a do tego wysprzątał cały magazyn, w którym zrobiło się czyściej, jaśniej i w końcu mógł on ponownie zapełnić się deskami. Timothy zanim obmył sobie twarz poszedł po taczkę podstawiając ją bokiem do wejścia magazynu, potem wyjął łopatę i zaczął zbierać piach wcześniej nagromadzony. Kilka porządnych machnięć a pojazd był pełny, a śladów piachu w budynku nie było widać przynajmniej do czasu. Timothy kończąc wyjechał pełną taczką i wysypał piach do jednej z dziur łatając ją dość prowizorycznie, ale zawsze to coś następnie zebrał łopatę i miotłę odstawiając ją do kanciapy, taczkę natomiast zostawił, bo przeczuwał, że jeszcze mu się przyda. Miotła i łopata spoczywała w magazynie a on sam napił się wody z bukłaka wylewając kilka kropel na włosy. Woda zmyła kurz nagromadzony we włosach i zaczęła spływać na dół. Tim od razu poczuł się lepiej i przy wyjściu z kanciapy zauważył wozy gotowe do załadunku tym razem zwykłego drewna a nie desek, ale całe szczęście nie został sam z tym zadaniem, tylko kilka osób już brało się do pomocy. Wozów było ze trzy a pracowników, niewiele więcej. Dlatego podzielili się tak, że jeden będzie układał drzewo w wozie, drugi je podawał a trzeci jeździł z pełną taczką. Niziołkowi przypadła najłatwiejsza fucha, bo musiał tylko układać klocki równo i jak najwięcej się da, tak też uczynił. Maluch brał po jednym kawałku drewna i układał go na wozie według schematu podanego mu przez starszego pracownika a w międzyczasie przywożono kolejne taczki. Współpraca przebiegała sprawnie i wydajnie, toteż powinni się uwinąć z załadunkiem dwóch wozów w godzinę.