Orkowie uwijali się jak w ukropie, by łódź mogła opuścić port w Atusel tak się właśnie stało, a po chwili czasu wypłynęli na pełne wody żegnając się z portowym miastem Valfdeńskim. Dhampir na sekundę spojrzał na miasto zanikające za horyzontem i pomachał mu od tak, by móc teraz spojrzeć w przyszłość czyli wprost na dziób statku. "Miecz Boleści" przecinał morskie fale niczym dobry nóż masło pchany, przez południowo-wschodni wiatr prosto w stronę kunańskiej wyspy Zuesh. Wtedy właśnie Silvaster poszedł również w stronę dzioba. Tam poczuł nagły spadek temperatury na tyle niski, że zaczął odczuwać chłód, co nastawiło go negatywnie do tej części podróży. Dhampir cały czas przyglądając się kierunkowi do, którego zmierzali czuł w sobie, że statek się unosił i opadał a on wraz z nim na zburzoną taflę wody. Doprawdy gdyby nie nauka o morzu mógłby już teraz puścić nie jednego pawia, poza burtę statku a tak stał niewzruszony spoglądając w dal i od czasu do czasu pocierając swoje dłonie, by je lekko ogrzać wyczuwał jakby wewnętrzny niepokój, który gnieździ się w jego ciele i czeka aby mógł okazać się w pełni i eksplodować w najmniej odpowiednim momencie. Całą tę sytuacje skomentował w głowie. Dziwne, nie wyglądała jakby coś miało się dziać, ale ten wiatr wydaje się nad wyraz podejrzany. Coś tu nie gra, tylko co? Zapytał sam siebie głaszcząc swoje blond włosy i dokładniej przypatrując się morskiej okolicy porannej okolicy.