Drzwi ustąpiły dopiero pod naporem Aranu. Ciężko było je otworzyć. W środku było zaś ciemno, choć z karczmy wpadało trochę światła. Przez to Aranu mógł dojrzeć beczki, szafy ze słoiczkami z konfiturami, warzywa w skrzynkach i owoce. Jednak skrzyneczki były podrapane, a zapasy wyjedzone. Coś czaiło się w ciemności.