Themo oczywiście złapał za kufel piwa i przysiadł się do szefa. Wysłuchiwał jego słów sącząc przy tym piwo. Gdy jego towarzysz skończył gadać odstawił w połowie pełne naczynie i otarł pianę z brody. Jego mina również posmutniała.
-No cóż, to nie było miłe zachowanie z jego strony. Ale nie ma takiej plamy, której się nie da zmyć. Haniebne czyny twego rodu muszą zostać przesłonione przez te chwalebne. Jesteśmy ekipą i twoje problemy są też naszymi. Trochę jak w starym małżeństwie, hehe. Tylko jeszcze się nie ciupcialiśmy.
Pozwolił sobie na żart, by rozluźnić atmosferę. Podniósł do ust swój kufel i upił trochę trunku.
-Co do Vladzia, to trzeba skończyć to, co zaczęliśmy. Pamiętaj. Masz mój miecz.