Grzybek, teraz pozbawiony podpory, wcale nie wyglądał jakby uważał, że rycerz zapewnia mu bezpieczeństwo. Trzymał się sztywno na koniu, starając się nie spaść. Jednak Tancerz był koniem mądrym i stał spokojnie, aby chłopak miał ułatwione zadanie.
Dwójka młodszych mężczyzn zaczęła szperać na wozie w poszukiwaniu czegoś. Ten starszy zaś, możliwe że ich ojciec, zerknął na Lucasa.
- A j***o się k***a p*******e koło j****e k***a - powiedział.
- Tata chciał powiedzieć, że koło pękło. Mamy zapasowe, ale z założeniem może być problem - rzucił jeden z młodszych, naprawdę syn, wyciągając koło z odmętów pakubków na wozie.
- No k***a dobrze p******i syn mój k****a j****y - dodał od siebie ojciec i uśmiechnął się przyjaźnie. Chyba nie był zdenerwowany, nie przesadnie. Po prostu taki miał typ osobowości.
- K***a pomógł byś s********ć to i n*********ć drugie, co k****a? - zwrócił się do Lucasa.
- Tata prosi uprzejmie o pomóc w naprawie, szlachetnego Pana - przetłumaczył syn. Drugi był jakiś milczący. Wstydliwy pewnie.
// Normalnie bym nie używał cenzury, ale uznałem, że z nią będzie ciekawszy efekt.