- Cienistwór - odparł wampir. - Czasem takie się spotyka w ciemnych lasach, albo jaskiniach - dodał jeszcze. I w tym momencie usłyszał trzask, jakby łamanej gałęzi. W lesie takim jak ten, dźwięk taki nigdy nie wrócił nic dobrego. I tak było też tym razem. Z chaszczy na trakt wyszły dwa drzewce. Tajemnicze, leśne istoty, które chyba miały jakieś pretensje o te swoje leśne sprawy. Dragosani spotkał się z takimi tylko parę razy i to już dawno. Większość informacji o nich znał z ksiąg i opowieści. Błyskawicznie opracował strategię ataku. Najpierw musiał poradzić sobie z tym, który atakował jego, potem ewentualnie mógł pomóc dziewczynie. Z tym sztyletem mogłaby mieć problemy z pokonaniem drzewa, które chodziło. Drago odskoczył w tył, robiąc w powietrzu popisowe salto. Chciał się nieco oddalić od drzewca. Odskoczył w ten sposób na jakieś dziesięć metrów. Chodząca roślina oczywiście od razu ruszyła za nim. Wampir wyciągnął przed siebie demoniczną rękę i wyzwolił z niej wiązki piorunów. Błyskawice trafiły w korę chodzącego drzewa... i nic mu nie zrobiły. Leśny napastnik nawet nie zwolnił. Antares zaklął pod nosem i wyrwał z pochwy szablę. Trzeba to będzie zrobić konwencjonalnie. Drzewiec naprężył się, wampir dostrzegł falowanie gruntu i prewencyjnie znów odskoczył. I dobrze zrobił, w miejscu w którym stał przed chwilą pojawiły się konary, wystrzeliwujące z ziemi. Gdyby wampir tam stał, zapewne by oberwał. Drzewiec, widząc niepowodzenie swojego ataku, opadł na górne kończyny/gałęzie i ruszył tak na Draga, chcąc go stratować. Antares znał podobny atak, demony lubiły w ten sposób zabijać wrogów. Więc wiedział jak się przed nim bronić. Odskoczył w bok. Drzewiec zatrzymał się obok i rozpoczął atak swoimi kończynami. Najpierw potężny cios pięścią. Drago zrobił zwinny unik. Potem seria pchnięć drewnianą piką. Wampir znów ich uniknął. Drzewiec ponownie zamachnął się pięścią. Gdy Drago uskoczył i gałąź drzewca minęła go o kilkadziesiąt centymetrów, ciał szablą. Szybko, precyzyjnie i mocno. Jak przystało na Bestię. Zakrzywione ostrze z czarnej rudy bez problemów przecięło drewno i pozbawiło drzewca jednej z "rąk". Drzewiec coś tam ryknął i zaatakował piką poziomo, w potężnym zamachu. Drago uchylił się, przypadając do ziemi. Potem przeturlał się w bok, gdy drzewiec spróbował nadepnąć go nogą. Drago błyskawicznie wstał i uskoczył przed kolejną serią pchnięć piki. Odczekał na odpowiedni moment i wykorzystał go, gdy nadszedł. Ciął ponownie szybko i dokładnie. "Ręka" z piką została odcięta. Drzewiec ryczał z frustracji, lecz był pozbawiony części broni. Drago nie czekał aż użyje tego co mu zostało, wyskoczył w powietrze, mocno wybijając się od ziemi. W locie odbił się jeszcze nogą o korpus drzewca i ciął szablą w jego głowę. Lub to, co powinno być głową. Ostrze wdarło się głęboko w drewniana tkankę. Drago wyrwał je i odbijając się od drewnianego korpusu, odskoczył. Wylądował gładko na ziemi. Drzewiec zachwiał się i opadł na jedno z kolan. Był już prawie martwy. Drago doskoczył do niego i zakończył jego życie, ścinając mu głowę. Odwrócił się natychmiast, gotów ruszyć na pomoc Oczku.
1x Drzewiec