Drugi raz już nie pozwoli, aby jakiś podejrzany typ, złodziej, będący drzazgą w tak znamienitej społeczności miasta Efehidon, zadał jej cios w twarz. Po pierwsze kobiet się nie bije, ale pewnie jeszcze nikt tu o tym nie wiedział. Dlatego przed zakrętem w lewo uważała i przystanęła na chwilę. Kroki stawiała precyzyjnie i z wyczuciem, nie chcąc by za rogiem mężczyzna szykował się już do ataku, słysząc jej ruchy. Obmyśliła w tym czasie plan, który miał jej pomóc w pokonaniu ciemnej postaci. Musiała wykorzystać wszystko co miała w zanadrzu, aby mieć z nim szansę: zaklęcia, bronie, wyuczone umiejętności. Do utrudnień dochodzi jeszcze nieznajomość terenu, po którym miała się poruszać. Przed nią roztaczała się duża przestrzeń, która mogła się przydać. Upatrzyła więc punkt w 3/4 długości ściany, będący w odległości 1/4 od rogu pokoju i 1/2 odległości od "tajemniczej przestrzeni". Chciała mieć możliwość cofnięcia się w razie czegoś niespodziewanego. Przemieściła się w dokładnie wspomniane miejsce, cząsteczki jej ciała zniknęły z jednego punktu, i równocześnie pojawiły się w drugim, upatrzonym celu. W prawej dłoni paladyn dzierżyła miecz, który wymierzyła na wprost, unosząc go na wysokość klatki piersiowej, drugą zaś miała wolną i była gotowa do wypowiedzenia w jednym ułamku sekundy potrzebnej inkantacji - była gotowa użyć zaklęcia.