Zatrzymałam się kawałek za grupą, miecz dosłownie ociekał krwią przeciwników, ale nie traciłam zbędnego czasu, ghuli wciąż było więcej niż moich towarzyszy. Odwróciłam się, już zmęczona ciągłą walką zaatakowałam kolejnego stwora. Bestia była szybka, dużo szybsza, klinga miecza raz po raz ze świstem omijała ciało przeciwnika. Przeszłam na bok, tnąc mocnym sinistrem znad ramienia, ghul zdołał tego uniknąć, ale jego taktykę przejrzałam już wcześniej i gładko przeszyłam go na wylot, przewidując, gdzie skieruje się po uniku. Powaliłam stwora na kolana, cofnęłam się i jednym, potężnym cięciem zrąbałam łeb nieumarłego.
9x ghul