Patyków było sporo i z pewnością wyglądało to dość prostacko, ale Ed nigdy nie twierdził, że jego myśli są rącze niczym rasowy ogier. Koniec końców udało mu się "zabezpieczyć" teren i wrócić do obozowiska, gdzie czekał Nikolaj. Wciąż był mile połechtany, że pomysł nie spotkał się z totalną dezaprobatą.
- Z każdym kolejnym dniem czuję się tu lepiej. Przynależność do zakonu było moim życiowym celem i jestem pewien, że nie zmarnowałem życia, dążąc do momentu, w którym teraz jestem. Mam tylko nadzieję, że w niedługim czasie zasłużę sobie w moich oczach na miano Waszego brata. - Odparł, wlepiając wzrok gdzieś w bok, z dala od ogniska.