- Tyś to uczynił nie chwaląc się? - zapytał kapitan wchodząc do pomieszczenia. - Witajcie załogo. Dobrze, że jesteście tu prawie wszyscy, bo trzeba wyjaśnić co i jak. - powiedział i usiał na stołku gdzieś tam mniej więcej na środku, aby wszyscy słyszeli.
- Ci z Was, którzy mieli przyjemność, bądź nieprzyjemność kontaktować się z Teddem wiedzą, że Atusel drąży pewna plaga. Nie jest to jednak wina czarnej rudy, a przemytu, który niszczy nasz handel i znacząco wpływa na samopoczucie kupców przypływających do naszego portu. Już kilka okrętów odpłynęło z Valfden z pełnymi ładowniami własnych towarów, gdyż nikt nie chciał kupić tego co przywieźli. Może i towary można dostać taniej, ale skąd? Skoro na kontynencie wojna, a innych znanych mi lądów w okolicach brak. Teoretycznie jako marszałek tego Kurwidołka wiem, że handlujemy nieoficjalnie tylko z kontynentem, a obecna sytuacja sprawia, że kupcy coraz mniej chcą ryzykować. Boję się więc że Ci, którzy obniżają ceny chcą wygryźć konkurencję, a później zabić nas cenami, których nie udźwigniemy. Moi ludzie donieśli mi, że to Doral jest punktem z którego docierają do nas te towary, naszym zadaniem jest sprawdzić czy to prawda. - mówił powoli ściszając głos. - Teraz sprawa najważniejsza i ufam, że nie będziecie zbytnio oponować w stosunku do tego co postanowiłem. Oficjalnie nasz wypad jest służbą patrolową w kierunku kontynentu. Tak zarejestrowałem nasze wyjście w morze. My jednak mniej więcej wieczorem zmienimy kurs i ruszymy prosto na Doral. ÂŁapiąc prądy morskie opuścimy wody Valfden i jako... piraci wpłyniemy na Doral. Tam zaczaimy się na okręt kupiecki i go zaatakujemy. Prawdopodobnie będzie miał obstawę więc najpierw będziemy musieli zatopić tamtą jednostkę. Po obrabowaniu okrętu i on będzie musiał spocząć na dnie morza wraz ze wszystkimi świadkami, a my jak gdyby nigdy nic wrócimy na Valfden. ÂŁupy będziemy dzielić na miejscu...