Pchnięty w kark bandyta słaniał się na nogach. Zaskoczony ciosem elfa nie był w stanie zareagować. W tym momencie jego umysł znajdował się w dość nieprzyjemnym stanie, w którym starał się zorientować, dlaczego przed oczami poruszają mu się jakieś dziwne, dynamiczne kształty zamknięte w mrocznych konturach, których wcześniej nie widział. Dla Erica stanowiło to doskonałą okazję do pozbycia się uzbrojonego i potencjalnie szkodliwego natręta. Kopnął miotającego się przeciwnika w podbrzusze. Impet ciosu rzucił go na ladę, która wyszła na spontaniczne spotkanie potylicy zbira. Jeżeli wcześniej można było mówić o majaczących mu przed oczami kształtach, to teraz przesłoniły mu niemal cały widok, bezpardonowo rozgaszczając się w jego skromnym polu widzenia. Wykończenie zamroczonego przeciwnika nie stanowiło dla Erica większego problemu. Trzymając miecz oburącz, wraził mu klingę w brzuch i przeciągnął w górę. Posoka wystąpiła na poszargane ubranie bandyty i zbroczyła podłogę. Jej drażniący zapach w ogólnej ferii najróżniejszych woni był jak na razie niewyczuwalny. Podobnie jak obecność pozostałych dwóch rzezimieszków, których Eric widział przed tym, jak wybuchło to kompletne szaleństwo.
- Jesteś cały? - zapytał Nathaniela. Bardziej rutynowo aniżeli z jakąkolwiek troską. Zresztą elf miał dość charakterystyczny styl walki. Najwyraźniej nie uważał jej za coś, co wymaga bliższego kontaktu z przeciwnikiem i odskakiwał, jakby każdy z wrogów miał w okół siebie własną, wyjątkowo nieprzyjazną atmosferę działającą z opóźnionym zapłonem na każdego intruza, który znajdzie się w jej zasięgu. Krzywdę mógł sobie zrobić najwyżej sam.
2/2 Bandytów martwych
2x Wojownik zgromadzenia - schowani wśród walczącego tłumu