- Wczoraj wieczorem właśnie, a raczej późnym popołudniem. Ja się zajmowałem towarami, pomagało mi kilka osób, w tym dwóch naszych, że tak powiem. Pozostała trójka udała się do zarządcy stadniny, Gelharda. Omawiali ostatnie niepokojące wydarzenia, które miały miejsce. Wtedy zobaczyliśmy pożar, którzy ogarnął tamte magazyny i spichrz. Jak to w takim przypadku, zleciało się wiele osób z okolicy do pomocy. Mówiąc okolicy, mam na myśli inne stanowiska i nieco bardziej oddalone budynki. Ogień opanowano, nic wielkiego się nie stało, stracono tylko nieco zapasów. Najgorsze było to, co odkryto chwilę potem. Dwa wspomniane wcześniej ogiery zostały znalezione na posadzce stajni z rozłupanymi czaszkami. Ktoś użył jakiegoś mocnego narzędzia, może maczugi, może buzdygana, nie wiemy. Postawiono wszystkich w stan gotowości, lecz nie odnaleziono sprawcy. Tamte boksy były niepilnowane przez góra kilka minut, nie dłużej. Pytaj śmiało, jeżeli coś Ci wpadnie do głowy, mogę wszystkiego nie spamiętać z wczoraj.