Szczęśliwie dla wampira czas w tej chwili podziałał mu nieco na rękę. Rana zabliźniła się już całkowicie, przez co był w pełni sił. Czyli mógł walczyć jak przystało na wampir-bestię, okraszona szczyptą magii umysłu. Widząc koleje Ogary zrobił to, co zrobiłby na jego miejscu każdy. No, prawie każdy. Wyskoczył w powietrze, aby uniknąć zębów, ognia pazurów i co one tam jeszcze szykowały. Wylądował przy ostatniej czarze. Oczywiście nie był to przypadek, tak mierzył wyskok. Kopnął ją, aby ją przewrócić i znów wyskoczył w powietrze. Wykonał popisowy skok nad Ogarami. Przelatując nad jednym z nich, tym który chciał go ugryźć, wyciągnął łapkę i poraził go piorunami. Zabójcza wiązka elektryczności ubiła pieseła. Wampir wylądował zwinnie i natychmiast odskoczył na bok, aby uniknąć zionięcia drugiego psa. Gdy mu się to udało, pies zaczął biec na niego, chcąc go pogryźć. Albo przytulić. Ale wampir nie chciał być ani przytulany, ani gryziony. Pieseł skoczył na wampira, chcąc go przewrócić. Dragosani jednak zdołał wykonać unik i ciął szybko w bok bestii. Ogar ryknął, zaś wampir ciął jeszcze raz, a następnie wbił miecz w kark potwora. To wystarczyło, piekielny stwór padł martwy. Pozostały jeden, który już wstawał, wyswabadzając się z zaklęcia Paraliżu. Oczywiście wąpierz nie mógł na to pozwolić. Szybko podbiegł do niego i pchnął dwa razy. Najpierw w oko jednej głowy, potem w oko drugiej. Ostatni Ogar był martwy. Zerknął na Mogula, zastanawiając się, jakby mu pomóc. Uznał, że spróbuje z magia umysłu. Może to chociaż nieco zdezorientuje jednego ze Strażników.
- Aenye! - Krzyknął, wyciągając dłoń w stronę twarzy jednego z nieumarłych orków, który akurat tak jakoś wykonywał zamach, że jego twarz była dostępna od strony Draga.
2 x Nocna Straż