// Nie rozumiem twojego posta. Nie napisałem, że wsiadam na konia i gdziekolwiek jadę. Przecież muszę wrócić do Mohameda do karczmy, więc wycieczki poza wioskę odpadają (chyba że port leży poza wioską, w co wątpię). Poza tym nie wiem za co miano by mi płacić, skoro nic nie załatwiłem. Pisałem, że szukam skór lub jakiś szmat, żeby delikwenta obwiązać, załadować na konia i wywieźć z wioski (gdzie? do jednej z organizacji, za pozwoleniem Is'a). Teraz nie wiem w sumie gdzie jestem.