Mag podjął spacer śmierci po obozie. ÂŚpiącego strażnika zabił błyskawicznie, łamiąc mu kark. Dokonał tego za pomocą psionicznej siły, będąc oddalonym od ofiary o nie więcej niż 5 metrów. ÂŚmierć człowieka była szybka, ale przede wszystkim cicha. Przechodząc nad trupem strażnika wkroczył do obozu. Sytuacja była analogiczna do obozu pierwszego, gdzie nieświadomi bandyci zostali wyeliminowani.
- Anash! - wypowiedział natychmiast formułę zaklęcia, kiedy zobaczył najbliższy cel.
Mając obie ręce wolne wytworzył z energii magicznej magmowy granat, który cisnął za pomocą psioniki w dwójkę patrolujących obóz wrogów. Pocisk eksplodował pomiędzy bandytami na wysokości głowy. Wybuch rozerwał im czaszki wraz z mózgiem oraz jedną rękę, wskutek czego obaj ponieśli szybką i niebolesną śmierć.
Kolejni już nadbiegali, zaalarmowani hałasami. Jeden, będąc 30 metrów od maga przygotowywał się do strzału, wyjmując pocisk z kołczanu. Prawdopodobnie by tego dokonał, gdyby nie natychmiastowa reakcja Rakbara.
- Heshar anash! - padła kolejna formuła aktywująca zaklęcie.
W prawej dłoni maga z energii magicznej powstała kula ognia, która kierowana psioniczną siła, dotarła do twarzy łucznika. Ogień powodujący wysoką temperaturę, zdecydowanie nieakceptowalną przez ludzkie ciało przepalił ja całą, co spowodowało rychłą śmierć.
W tym czasie jeden z bandytów dobiegał do grupki agresorów, jakimi byli krasnolud, człowiek i demon. Gdy był już bardzo blisko - około 4 metrów usłyszał jedno słowo, wypowiedziane dokładnie i donośnie:
- Heshar!
Podmuch ognia owinął całą jego sylwetkę. Dużą część - głowę, ręce i tors zdołał schować za puklerzem, który dzierżył w dłoni, biegnąc. Niestety buty były najsłabszym ogniwem ekwipunku, jaki posiadał. Zostały natychmiast spalone, a nogi wojownika zaczęły się topić. Wyjąc z bólu opuścił tarczę w dół, odsłaniając swoją twarz i szyję. Podmuch chwycił w swe objęcia te części ciała, bezlitośnie je paląc. Bandyta w wyjątkowych męczarniach padł na ziemię, ginąc.
10 Ludzi Magów