- Jesteś adeptem magii... ja jestem pełnoprawnym magiem... tylko innej rasy niż ty. Param się mocami umysłu. Wszystko co widziałeś to były tylko iluzje, którymi manipulowałem nie tylko wami, ale też więzieniem moim. Zrozumcie, będąc zamkniętym parę tysięcy lat i widząc stale to samo, gdy ci co mnie ukarali zniknęli stąd zostałem tu całkiem sam... Zdołałem zwrócić uwagę rok temu... czy dwa pewnej grupy... lecz nie rozwiązali mojego problemu, musiałem zmienić taktykę. Jak widać - podziałało. - powiedział i delikatnie skinął głową.
- Niemniej jednak, szlachetny nie jestem, mam to w genach, po tatusiu. - Powiedział i wrednie zachichotał. - Chcesz wiedzieć, gdzie czarny klif? już ci mówię, na południowym krańcu wyspy, na wschodniej jego części piętrzą się klify, lecz tylko jeden jest wiecznie w cieniu swych braci. Tam siedzibę mamy my. Lecz, to, że znasz lokalizację miejsca, nie znaczy, że zastaniesz tam to, czego byś chciał.
- A teraz, pozwolicie mi wyjść, czy spróbujecie mnie zatrzymać? - Zapytał używając dziwnych umiejetnosci by unieść się ponad ziemię, w kierunku otworu w suficie.