- Jednego żywcem brać! Ostatniego!Rakbar zeskoczył z konia a lejce rzucił Brainowi, aby popilnował konia. Zdenerwowanie wypełniło go całego, nie liczył bowiem, że napad rozpocznie się wewnątrz kompanii. Zdrady nienawidził, dlatego z zapałem ruszył do ataku.
Szukał schronienia wśród drzew, aby nie być narażonym na strzały z broni dystansowej. Pierwszy nadleciał bandyta z dwoma nożami w ręce, a tuż za nim, w odległości 3 metrów, biegł jego konfrater.
Młody adept magii żywiołów wyciągnął przed siebie ręce i przystawił je do siebie.
-
Heshar! – wypowiedział inkantacje, po czym z jego rąk wyskoczył płomień ognia, który uderzył w nadlatującego bandytę. Jego skóra z początku uległa poparzeniom, jednak już po chwili, pod wpływem narastającej temperatury, zdeformowała się. Jego odzienie stanęło w ogniu. Przeciwnik konał w męczarniach.
Kompan bandyty, biegnący tuż za nim nie odniósł ran. Doznał jedynie szoku, na widok okrutnej śmierci swojego towarzysza. Być może nie spodziewał się maga wśród konwojentów. Nie wiedział, że to dopiero adept, do tego bardzo młody i niedoświadczony, który potrafi, póki co, niewiele. Ta chwila wystarczyła, aby Rakbar wykonał pierwszy atak. Niestety jego miecz zsunął się z żelaznej kolczugi wroga, wprost na nieosłoniętą rękę. Miecz wbił się głęboko, przecinając mięśnie i żyły. Oprych przeraźliwie zawył, opuścił miecz i chwycił się druga ręką w miejsce rany, aby zatamować krwotok. Młody adept, wykonał kończący już atak, w głowę, aby miłosiernie zakończyć męki zbira. Rozkrwawione zwłoki padły na ziemię, metr od czegoś, co dawniej przypominało człowieka.
Po tym wszystkim, Rakbar szybko podniósł miecz swojego wroga i schował się zza drzewo. Sprawdzał jego stan. Spoglądał również na kuszę, naboje do niej, oraz dwa bandyckie sztylety, leżące opodal zwłok.
3x Ochroniarz
1x Bandyta
\\\ Mógłbyś określić w jakim stanie są te przedmioty?Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.