- To nie jest normalna choroba. Nie istnieją normalnie wyewoluowane bakterie czy wirusy, które były w stanie coś takiego zrobić. Zbyt dużo uszkodzeń. Organizm jest cały tym przesiąknięty. To oczywiste, że ktoś, jakiś mag najzwyczajniej stworzył te paskudztwo, a teraz sprawdził czy działa na tej wiosce. Widzę tylko te rozwiązanie - mówił grzebiąc sztyletem w ciele robiąc wstępną autopsję. Wprawdzie nie zwymiotował jak Aragorn, ale do ust i nosa przyłożył kawałek lnianej szmatki nasączonej ziołami, by chociaż w jakimś stopniu zmniejszyć odór.
- I wolałbym tego nie ściągać na siebie. Nie jestem pewny czy moja magia mogła by to wyleczyć. Będę musiał poradzić się Mistrza. Zabieramy jedno ciało do Paktu.