Nocturnus zdjął z pleców drewniany kostur i czekał na zbliżające się bestie, które nadciągały z obu stron. Gdy były dostatecznie blisko, adept zamachnął się i mocnym uderzeniem w głowę powalił jednego ścierwojada. Zwierzę upadło na ziemię, po czym zaczęło wydawać odgłosy bólu i rozpaczy. W tym czasie drugi przeciwnik zaatakował ponownie i zranił adepta w nogę. Ten energicznym ruchem wyciągnął miecz i szybkimi cięciami zadał wiele ran ścierwojadowi. Zakrwawiona bestia pędziła na Nocturnusa, jednak bardzo ucierpiała w walce, przez co zwyczajnie wywróciła się w biegu i zaczęła konać. Obie bestie jeszcze żyły, jednak nie były już w stanie walczyć. Mimo wszystko konieczne było dobicie cierpiących zwierząt, które godnie broniły się do samego końca. Wojownik skumulował energię, następnie wypowiedział inkantację.
- Izipash ipush! - w dłoni adepta powstała kula energii, którą po chwili cisnął w leżącego ścierwojada. Ciało zwierzęcia zaczął trawić ogień. Drugi stwór leżał już martwy, jednak Nocturnus przebił go mieczem dla pewności, po czym uniósł broń w geście zwycięstwa.