//Ludzie... Mamy kilka wolnych dni, serio spędzacie je przed monitorem?
Nic się nie stało. Płyta została uchylona, tylko 1/4 położenia. W środku było ciemno, czarno niby zalgła tam czarna mgła. Kiedy zaglądaliście czuło się jednak, że tam w zimnym i pustym sarkofagu coś jest.
- Dajcie ciało tego głupca - powiedziała Lidia. Po ciało zabitego nowego członka wyprawy poszedł Cetoe Rethris. Przytargał go na ramieniu i położył na uchylonym wieku. Lidia podeszła, otworzyła księgę na pierwszej stronie.
W między czasie przygotowana jeszcze na terenie Bractwa przez Cor Caloma mikstura podgrzewająca się w żeliwnym kociołku wiszącym nad płomieniami z ogniska na zewnątrz osiągnęła już odpowiednią temperaturę. Jerga zerwał dwie ususzone rośliny zawieszone na wiankach przy pasie (krzyczące ziele i słoneczny aloes), a następnie umieścił je w kotle. Odczekał chwilę, potem jeszcze raz zamieszał by upewnić się, że składniki tworzą odpowiednią konsystencje. Następnie przelał miksturę do złotego pucharu i przyniósł do Lidii, arcylisza, arcymistrza nekromancji, uniosła ona nań swą dłoń i okaleczyła się. Purpurowa krew spłynęła po bladej dłoni do złotego naczynia. Arcylisz zaczął wypowiadać następujące słowa:
Z pieczary zew Rashera dobiega straszliwy.
Gdy śmierć się odwraca, kto umarł - ten żywy.
Nie śmierć to, lecz tylko kłamstwo i ułuda.
Z jej ramion każdego wyrwać ci się uda!Wymieszała jeszcze wszystko na koniec, umoczyła trzy palce prawej ręki w roztworze i namalowała magiczną runę na czole nieszczęśnika. Pozostałą zawartość pucharu wypiła, odeszła od kamiennego stołu, na którym spoczywało ciało. I wykrzyczała:
- Iaosh elizqiashar xu anashhu gryshiltu Kruk!Zapadła grobowa cisza...
Człowiek energicznie otworzył oczy, zorientował się, że znów żyje. Spojrzał na Lidie, lecz ten nadal stał nieruchomo wpatrując się w niego posępnie. Po chwili, ze stoickim spokojem otarł krew spływającą mu po kącikach ust.
- Jak się czujesz? - zapytała