- Taki klimat, zwłaszcza latem. Bowiem gdy na Valfden panuje jesień i zima tu mamy wiosne i lato.. - powiedział kierując kompanie do zamku, w środku wszystkim Aragorn kazał zdjąć buty. Tłumacząc to miejscowymi zwyczajami. Idąc korytarzem podziwialiście piękne ornamenty i malowdiła. W końcu dotarliśmy do sporej sali gdzie przy niskim suto zastawionym stole siedział na oko 40 letni mężczyzna. Widok Aragorna go ucieszył, wstał, ukłonił się na tutejszą modłę, mówiąc:
Witajcie w mym domu przybysze jestem zaszczycony. Witam też Ciebie Aragorn-san, stary przyjacielu. Aragorn odwzajemnił ukłon i odpowiedział w miejscowym języku, człowiek o imieniu Matsumo zaprosił nas do stołu.
- Melkior i Celia się ucieszą że przybyłeś szybciej niż zapowiadałeś. Czyżbyś położył kres rebelii szybciej? Spytał nalewając sake do miseczek.
- Owszem, obyło się bez ostatecznej bitwy o pewne miasto. Sami się poddali. Ale fakt faktem że była to ekspresowa kampania z mojej strony. I jedna z ciekawszych.
- Nie wątpie Aragornie, wszak pokonaliście tutaj arcylisza. Kładąc kres tysiącletniej tyranii.
- Owszeem. - powiedział popijając z miseczki. - Tylko czy to coś dało? Czy przez te 5 lat coś się zmieniło?
- Tak, na gorsze. Klany, Domy, księstwa i królestwa które wyrosły na gruzach dawnego Imperium szarpią tamte ziemie niczym sępy padlinę. Ale my jesteśmy daleko od tych spraw. Częstujcie się, towarzysze mego przyjaciela są moimi przyjaciółmi.