Kiedy tylko Adamus usłyszał odgłos walki, od razu zerwał się na równe nogi. Lata wojaczki nauczyły go że w terenie nigdy zawsze się czuwa przez sen. Co zwiększa szanse na przeżycie w niebezpiecznej okolicy. A i teraz to się przydało. Ledwie Roydil wstał kiedy spadł an niego atak, zbój widać nie był zbytnio doświadczony w walce. Ale nigdy nie należało lekceważyć przeciwnika, który dzierży miecz i sztylet równocześnie w swych dłoniach. Można by spytać dlaczego? Ale pytanie to było by bez sensu w końcu każdy wie, że dwa ostrze jest ciężko sparować bez tarczy, ewentualnie drugiego miecza. A do tego to na pewno było by bardzo ciężkie dla doświadczonego wojownika, który przez ponad rok ponoć nie żył. Co by jednak nie było walczyć o życie trzeba.
Bandyta atakował z prawej, Adaś szybkim piruetem wywinął się od miecza, równocześnie dobywając swego ostrza. Wracając do pozycji „wyjściowej” odruchowo zasłonił się mieczem przed ewentualnym ciosem. Instynkt go nie mylił, gdyż miecz dzielnego mężczyzny zatrzymał pędzący w jego klatkę piersiową sztylet. Pół człowiek szybkim lecz silnym ciosem w lewą rękę zbója, wybijając mu tym samym sztylet z ręki. Nastąpił czas kontrofensywy. Roydil kolejnym szybkim ruchem zaatakował z lewej w celu dezorientacji przeciwnika. Momentalnie po tym ciosie Adamus zrobił kolejny szybki piruet. Równocześnie uklęknął na kolano i podciął prawą nogę przeciwnika. Bandyta upadł, przewrócił się na plecy wypuszczając miecz z dłoni. Koniec walki nastał błyskawicznie, Adamus szybkim ruchem przebił pierś przeciwnika kiedy ten w ostatnim geście ratunku dobywał drugi sztylet.
4/4