Długoucha zachichotała, słysząc określenie, jakim uraczył Severusa niziołek. Gdyby nie to, że Dragosani jeszcze chwilę wcześniej słaniał się na nogach, to Nessa by uwierzyła. Pomachała mężczyznom i ruszyła w kierunku najbliższego wilczka. Czekała ją dość brudna i nieprzyjemna praca, a po same skóry i tak pewnie będzie musiała się szybko wrócić, by ich nie zniszczyć i nie zaryzykować zwabienia jakiś innych zwierzątek, a następnie przewieźć do Ostoi, by tam ktoś bawił się w ich garbowanie.
Niziołka i wampira natomiast czekała dość monotonna jazda. Trasę opryszka i mieszczuch, by zauważył, bo ziemia tylko w jednym miejscu była udeptana, przez co drzewa i ogromne gałęzie, będące pamiątką po burzy, nie pozwalały mężczyznom jechać obok siebie. Po kilku kolejnych kilometrach droga zaczęła się rozszerzać, by w pewnym momencie oczom Severusa i Blaze'a ukazało się niebezpiecznie dla jeźdźców wyglądające wzgórze. Teren był podmokły, a samo wzniesienie na tyle strome, by uniemożliwić podjazd koniom. Jednak ślady rzezimieszka prowadziły lekko na zachód jakby wprost w to wzgórze. Nad miejscem, gdzie ślad niknął, rosło ogromne drzewo. Jego gałęzie, które wyglądały raczej jak pędy, opadały w dół i wyglądało, jakby roślina płakała, zasłaniając tym samym, dalszą drogę poszukiwanego.