Frideric spokojnie odwrócił się w stronę potwora, spokojnie czekał, aż się zbliży. Wiedział czego może się spodziewać, owad podleci i zaatakuje do przodu żądłem, jak zawsze. Pięć metrów, trzy metry, metr, pół metra, w tym momencie chłopak odskoczył w bok, w pierwszej chwili chciał zadać cios, ale w porę zorientował się że to nie wyjdzie, bestia była za szybka, atak Friderica zmienił się w gwałtowną obronę, zamiast rozciąć przeciwnika, ledwo był w stanie odbić jego żądło tak by go nie trafiło i nie sparaliżowało.
Chłopak przesunął się w bok tak by nie stać przodem do stworzenia i podniósł wysoko miecz do dalszej walki.