A propos wyborów do Izby Lordów i twierdzenia, że Aragorn przez dwa tygodnie uratuje stracone obrady. Nie, nie uratuje. Nie dokona tego nikt. I nie chodzi tutaj o samego Aragorna, lecz też resztę Lordów, przebieg obrad, sposób ich prowadzenia, zaangażowanie członków, wymogi systemu, czynniki niezależne itd. itp.
Dlaczego więc upieram się za kimś nowym? ÂŻeby nie było tak, jak w przypadku Arim. Chciała zostać Lordem, chwała jej za to, ale chwilę po przeczytaniu pierwszych postów uznała, że to dla niej zbyt dużo, że to ją przerasta i zupełnie inaczej to sobie wyobrażała. Dlatego mimo iż przez dwa tygodnie Elrendar świata nie zbawi, to chociaż zobaczy jak wygląda tam praca i może skusi się na następną, pełną kadencję. Jeżeli uda mi się dostać do niej, to coś czuję, że jest to człowiek, z którym nie najgorzej by się pracowało.