A ja powrócę do tego o czym mówiłem wcześniej. Rzeknijcie mi, co to za sąd, który nie wysłuchał zeznań oskarżonego? Ja rozumiem, że obrońcy 300 świadków z czego najodleglejszym będzie szewc, który krzywo podkleił podeszwę u jego buta, przez to się poślizgnął i mu się omsknęło, ale dajcie się chociaż biedakowi przed wyrokiem wypowiedzieć.
Mavalon nie popełnił żadnego błędu, gdyż to zaklęcie nie ma aż tak wielkiego zasięgu, koło o średnicy 20 metrów to wprost idealne wymiary na pozostałą przy życiu grupę mutantów. Nie byli oni otoczeni idealnie, bo jak powiedział dowódca armia szła sobie ładnym szykiem, osłonięta tarczami, a konnica atakowała flanki podjazdami. Czyli nie stali tam jak ciecie. Zaklęcie było wymierzone tak, żeby rozpaprać tę ostatnią grupkę, a więc nie mogło zostać rzucone w chwili gdy konnica była tuż obok.
Ruch był idealny, by uniknąć dalszego narażania pozostałych żołnierzy. Niestety zawinił czynnik zewnętrzny, czyli mutant, który mimo pewności, że utonął przeżył i zaatakował Mavalona. To wystarczyło, żeby nawet Ise... no dobra Jego nic nie rusza... żeby nawet Devciu się przestrachnął, gdyż jak się rzuca zaklęcie to się skupia na punkcie dokładnego uderzenia. I ta chwila nieuwagi, a właściwie rozproszenia a nie nieuwagi spowodowała, że zaklęcie rzucone precyzyjnie w cel omsknęło się o te kilka metrów w kierunku żołnierzy. A więc to czysty nieszczęśliwy wypadek.
Dowody:
Gradobicie obejmuje zasięg obszaru o średnicy 20 metrów.
- obszar na którym miało uderzyć.
...wynaturzenie mutacji uwolniło się z wodnych okowów i rozwścieczone zaczęło szarżować na maga.
- przyczyna zmiany miejsca uderzenia zaklęcia.
ÂŻołnierze atakowali włóczniami po czym chowali się za tarczami próbując sparować atak, w większości przypadków tarcze pękały więc pierwszą linię zamieniali żołnierze stojący z tyłu
- żołnierze stali w szyku, więc nie było mowy o żadnym kotłowaniu się gdzieś tam. Grupy były jednolite.
Konni brali rozpęd, by zmieść mutanty z flanki.
- konnica atakowała podjazdami, a więc mieli czas, żeby uciec. 20 metrów to dla konia sekunda. A że przeciwników było 8 to nawet jak się trzeba było przebić, to i oni ich nie powstrzymali.
I to powinien być koniec sprawy. Zdażył się wypadek, nie wyniknęło świadome zaatakowanie armii Atusel. Gdyby nie ten mutant nic by nie zaszło.
Kolejna sprawa, to bitwa trwała jakiś czas, mag się męczy, energii ubywa a więc nawet bzdura potrafi go rozproszyć.
Obrona powinna wnioskować, o uniewinnienie z zarzutów zabójstwa, i przekwalifikowanie to na nieumyślne spowodowanie śmierci. Mavalon powinien zostać pozbawiony prawa do czarowania (byłby magiem renegatem;p ) i zmuszony byłby do wypłaty odszkodowań dla rodzin poległych. Po 2000 grzywien na osobę. Z racji braku majątku, skazany byłby na przymusową pracę gdzieś tam, gdzie odrobiłby swoje długi. Amen. Na tym powinna się rozprawa zakończyć, a nie wymyślać bzdury ;]