Walka zakończona. Dassel lekko przykurczony zszedł z areny. Nie silił się na uśmiech, ale można było w jego oczach i gestach dostrzec szacunek, jakim zaczął darzyć Adamusa i Aertha. Przeliczył się.
- Damazy tak? - Zapytał cicho, ale nie czekał na odpowiedź. - Orientujecie się, gdzie w dzielnicy biedoty jest zielony domek? - Elfka skinęła, bo wiedziała, gdzie znajduje się budynek obrośnięty jakimiś roślinkami. Czymś podobnym do bluszczu u góry, a u dołu mchem. Nietypowy widok, bo nigdzie dookoła nie widać było zieleni. - Jak będziecie szli stąd, to dwa domy dalej. Poznacie go po drzwiach. Są strasznie... szerokie? - Nie mógł znaleźć słowa, po czym skinął Krukom i odszedł.
Adaś, Aerth i Nuda ruszyli do lokum Damazego.