Gdyby nie kaptur zasłaniający oczy, dałbyś sobie rękę uciąć, że mężczyzna popatrzył na ciebie z przestrachem.
- Jakoś - mruknął niepewnie, po czym wskazał ci miejsce naprzeciw siebie. - Proszę usiąść. Ja jestem tylko...tym no...pośrednikiem, panie Navarre - zaczął się jąkać, a po chwili wyjął za pazuchy mieszek i położył do na stole. Dłonie miał mokre od potu. - To 30 sztuk złota pierwszej zaliczki. Musi się pan udać do swego domu, a tam powinno być coś, co wyjaśni panu cel zadania. Paczka pewnie znając mojego szefa. Trafiła tam przez przypadek, ale pan Navarre się nie martwi. To nic szkodliwego. Zwykły nieudolny gówniarz, którego wynajęliśmy na kuriera - powiedział szybko i rozejrzał się niepewnie po karczmie. Był zdenerwowany. Miałeś już pewność, że nie bał się ciebie, a wszystkich dookoła.- Ja muszę iść. To złe miejsce dla mnie. Złe miejsce - zaczął kiwać głową na boki, ale kaptur ani drgnął. Wstał i prawie biegiem opuścił karczmę. Na stoliku była jedynie woda, więc nie musiałeś uregulować rachunku.
30 sztuk złota zaliczki