- Już trzy osoby zabił. Gnojek. Najbliższe mi. Najbliższe - powtórzył. Odsunął się od ciebie, schował miecz i upadł na kolana. Twarz schował w dłoniach. - Moją żonę, matkę i siostrę - dalej mówił niezrozumiale. - To pechowe dziecko jest. Ja... Ja myślałem, że taki skrytobójca jak ty się go pozbędzie, bo to zbędny balast. Cokolwiek. Bo ja nie potrafiłem. W końcu to syn - dodał cicho i podniósł głowę. Teraz miałeś pewność, że na jego policzkach są łzy. ÂŁzom towarzyszyło wściekłe spojrzenie. - Ale nie! Nie dało się! - wstał szybko z kolan i dobył miecza. Teraz miałeś pewność, że zwyczajnie oszalał. Ruszył w twoim kierunku z obnażoną bronią.