W przeciwieństwie do kompana i jego wierzchowca Istedd poruszał się miarowo, ale nieustannie zbliżając się do tego, który wyswobodził się na przód. Zniknął po chwili mu z oczu, widać radował się orzeźwiającym wiatrem. Dawna moczymorda zaś jechała, jak wspomniano, powoli. Koń był posłuszny i spokojnej natury, ale w pewnym momencie twierdzenie to padło obalone, gdyż i ten koń postanowił pogalopować. Jeździec nie wstrzymywał tego naturalnego popędu. Tak też znowuż zrównał się z towarzyszem zwanym pieszczotliwie Adaś.