ÂŚciągnąłem katanę z pleców i czystym cięciem rozwaliłem gardło przechodnia. Pierwszego ze strażników uderzyłem rękojeścią w głowę. Nieprzytomny padł na ziemię. Ostrze nowej broni znów błysnęło. Fontanna krwi buchnęła z szyi kolejnego strażnika. Wziąłem rozpęd i rzuciłem się w stronę trzech następnych. Dzięki wyćwiczonej akrobatyce przebiegłem po jego torsie. Gdy odbijałem się z jego barków zdążyłem jeszcze wyprowadzić precyzyjne kopnięcie w szczękę. Lądując przeturlałem się ku nogom jednego z pozostałej dwójki strażników. Katana świsnęła tnąc skórę i pancerz na nodze. Wparowałem na ostatniego z przeciwników i uderzając od dołu pięścią aktywowałem ukryte ostrze. Po tym wyczynie rzuciłem się do wody.
0/6 Strażnicy