Wpadliście w zaułek między dwiema kamienicami. Szerokim nazwać go nie można było. Trzy osoby idące obok siebie tak by tylko muskać się ramionami to była góra jego możliwości. Dodatkowo masa szpargałów od skrzyń, rozbitych wozów, wózków, starych beczek, desek, rozbitych garnków i gnijących resztek utrudniała poruszanie. Zaułek kończył się wysoką ścianą czy murem na który ciężko byłoby się wspiąć nawet komuś z liną zakończoną kotwiczką. Beznadziejna sprawa.
Również ściany kamienic nie miału żadnych widocznych otworów, drzwi, okien ani niczego co pomogłoby w ukryciu czy szybkim zniknięciu nawet małego chłopca.